Znacie bajkę „Zakochany kundel”? Jedna z moich ulubionych w dzieciństwie, zaraz po „Małej syrence”. Możecie się śmiać, ale raz na jakiś czas puszczę sobie syrenkę Ariel – o soundtracku nie wspominając – i razem z nią wzdycham na punkcie księcia Eryka. Wracając jednak do „Zakochanego kundla”, pamiętacie jak Lady z Trampem jedli spaghetti z klopsikami na tyłach włoskiej knajpy? I stąd właśnie wziął się ten przepis!
Składniki (na 4 osoby):
- 1 łyżeczka rozmarynu
- 1 łyżeczka oregano
- 1 czerstwa bułka (lub kilka pokruszonych krakersów)
- 2 łyżeczki musztardy
- 500 g mięsa mielonego wieprzowo-wołowego
- 1 jajko
- 1/2 cebuli
- 2 ząbki czosnku
- 1/4 łyżeczki ostrej papryki
- 2 puszki pomidorów krojonych w zalewie
- 2 łyżki octu balsamicznego
- 400 g spaghetti
- 250 g parmezanu
- bazylia lub rukola
Klopsiki: Namoczyć bułkę w wodzie i mocno odcisnąć. Rozdrobnić. W misce połączyć: bułkę, rozmaryn, oregano, musztardę, mięso i jajko. Dokładnie wymieszać rękami, uformować 4 kule. Każdą kulę podzielić na 6 części i uformować klopsiki. Powinny wyjść 24 sztuki ;) Następnie każdy klopsik obtoczyć w oliwie. Smażyć na rozgrzanej patelni przez około 10 minut, aż klopsiki będą rumiane. Warto uzbroić się w pokrywę, gdyż będą pryskać tłuszczem.
Sos: W czasie smażenia klopsików, zrobić sos. Pokroić drobno cebulę, zeszklić na rozgrzanej oliwie. Dodać wyciśnięty czosnek, paprykę, a następnie pomidory i ocet balsamiczny. Zagotować i doprawić solą i pieprzem w razie potrzeby. Przełożyć usmażone klopsiki do sosu i lekko przemieszać.
Ugotować makaron w osolonej wodzie. Odcedzić, zostawiając kilka łyżek wody z gotowania makaronu. Przełożyć z powrotem makaron do garnka. Połowę sosu pomidorowego przełożyć do makaronu i dokładnie wymieszać.
Makaron podawać na dużych talerzach, z wierzchu polany pozostałym sosem z klopsikami. Posypać tartym parmezanem i liśćmi bazylii lub rukoli.
jedno z najlepszych dań :)
ale pięknie i smacznie wygląda! :)
Ale pyszne spaghetti, wczoraj też robiłam wg przepisu Okrasy(kuchnia lidla), na pewo jeszcze powtórzę:)
Gosiu, ja się czaiła na przepis Okrasy, ale w końcu skorzystałam z innego. Ale chyba są podobne ;) pyszne jest to danie, nawet odgrzewane następnego dnia!