Kluchy, kluchy, kluchy (przypomniała mi się reklama Biedronki, swoją drogą jedna z moich ulubionych kampanii). Leniwe, kopytka, śląskie, makarony. Kluchy są tym, o czym mogę mówić całymi dniami. Kiedyś wyczytałam, że pewien Chińczyk pożył ponad 100 lat. Zapytany o receptę na długowieczność, wymienił makaron. Dzisiaj jednak bardziej o kopytkach niż o makaronie. Kopytka sezonowe, dyniowe, o pięknym kolorze. Pyszne.
Składniki:
- 145 g ziemniaków
- 120 g dyni
- 110 g mąki
- 1 jajko
Ziemniaki obrać, ugotować w osolonej wodzie do miękkości. Ugnieść na puree.
Dynię pokroić na większe kawałki, nie obierać ze skóry. Ułożyć na blasze i piec w temperaturze 180’C przez 40 minut. Ostudzić, obrać ze skóry. Pokroić na mniejsze kawałki, zblendować na puree.
Połączyć puree ziemniaczane i dyniowe, dodać mąkę i jajko. Wyrobić jednolite, gładkie ciasto. Uformować kulę. Oprószyć blat mąką. Kulę ciasta pokroić na mniejsze kawałki. Z ciasta uformować wałeczki, a następnie wałeczki pokroić nożem na kopytka. Kopytka układać na oprószonym mąką blacie.
Kopytka gotować na osolonym wrzątku do wypłynięcia.
Ja podałam kopytka z sosem z sera pleśniowego z orzechami włoskimi.
Sos serowy:
- 100 g sera pleśniowego
- 1/3 szklanki śmietany kremówki
- 1 łyżka masła
- kilka posiekanych orzechów włoskich
Masło rozpuścić w garnuszku lub na patelni. Dodać śmietankę oraz ser i mieszać do momentu całkowitego rozpuszczenia sera. Jeśli sos jest za ostry, dodać więcej śmietanki. Dodać orzechy.
Wspaniały kolor :) Od razu pojawia się uśmiech na twarzy :)
Zawsze lubiłam tamtą reklamę biedronki :D Kopytka mmmniam.
Takie żółciutkie kopytka… i ten sos serowy. Mnniaam… Muszę spróbować ;)
No proszę, wystarczyło jedno moje niewinne pytanie, a jaką piękną odpowiedź dostałam. :D Gęba mi się śmieje i do talerza, i do rysunku. :) I tak sobie myślę, że nie ma co całymi dniami-dyniami gadać o kluchach, lepiej je jeść. :)
Ps. A tak w ogóle stoliczku rozbierz się. :D Hehe, czekam na reakcję. :D
Małgorzato!:) cichutko! nie każdy wie, że mam w planach zmianę formuły bloga na modowego o tej nazwie, LECZ teraz wszystko się wydało! będę musiała go założyć!:)
No ja myślę. :D Tylko zgodnie z formułą, rozumiem, będziesz się rozbierać, a nie ubierać? :D W związku z tym zastanawiam się jakie prezenty znane marki będą sprawiać nowej, rozebranej szafiarce…? :D
Sliczny, sloneczny kolor… Przyda sie na jesien! :) Robilam kiedys dyniowe leniwe – cudo!
:)
mmm… wyglądają niebywale apetycznie! mniam