O tym, że zaczęłam biegać

Prawie trzy tygodnie temu rozpoczęła się moja przygoda z biegami. Marszo-biegami.

Tydzień 1. Biegnę 1 minutę na 5 minut marszu (5 minut się taaak dłuży), pięć powtórzeń. I tak cztery razy w tygodniu. Jest ciężko, jednak kopniak endorfin po każdym biegu sprawia, że przebieram nogami przed kolejnym wyleceniem na dwór. Oswajam się z pojęciami: „być spoconym”, „bieganie w mrozie” i „tusz do rzęs spływa po policzkach od TAKIEGO oddychania”, „bolące płuca”. Na pytanie sąsiada „Pani też BIEGA?” zaśmiewam się – „Taaaaaaak, można to tak PRAWIE powiedzieć”.

bieganie1Tydzień 2. Biegnę 2 minuty na 4 minuty marszu. Pięć powtórzeń. Już wiem, co oznacza „być spoconym”. Płuca nie bolą, cera nieskazitelna bez makijażu. Każde założenie butów i wyjście na dwór traktuję jak skarb. Wszyscy dookoła już są powiadomieni o mojej nowej pasji. Oglądając świat z tej perspektywy, nie nadążam z magazynowaniem pomysłów na rysunki. Jest ciężko jak skurczybyk. Wiem co to: „bieganie w deszczu”, „bieganie po śniegu”, „bieganie pod wiatr”. Rozpłakałam się ze szczęścia po pierwszym ukończonym razie.

Tydzień 3. Biegnę 3 minuty na 3 minuty marszu. Pięć powtórzeń. Malutki kryzys motywacyjny. Nie ma już takich kontrastów w kopniakach endorfin (szkoda). Biegam z rana po parkach. Nie jest aż tak bardzo ciężko (ja to mówię!). Głównie marzę o kurczakach z KFC. Zawsze jadłam, co tylko mi się podobało – teraz mogę jeść tego jeszcze więcej!

bieg2

9 uwag do wpisu “O tym, że zaczęłam biegać

  1. Gratuluję Ci zawzięcia :) Ja biegać nie lubię bardzo i nie mogę się zmotywować. Chociaż wcale mnie to nie męczy (nie wiem co by było gdybym biegała jakoś długo, ale po 30 minutach w wakacje nawet się nie spociłam), ale po prostu mi się nie chce :P Jak myślę, ile drogi mnie czeka to wszystkiego mi się odechciewa :P A sport ogólnie bardzo lubię i na rowerze czy rolkach mogę jeździć długo i to mnie jakoś nie nudzi ;) A zimą pozostają mi szybkie marsze. Życzę Ci dalszej wytrwałości :)

    • Mój Boże! 30 minut bez spocenia! Czy Ty jesteś prawdziwa? :) zazdroszczę organizmu. Nie znosiłam biegania, NIE ZNOSIŁAM. Kojarzyło mi się z niczym więcej jak umęczeniem i spoceniem. Nie rozumiałam tego. Rower i rolki bardzo lubię!

  2. Zazdroszczę motywacji i zazdroszczę zmiany zdania. Bo ja nadal uważam i czuję głęboko w środku, że bieganie nie jest dla mnie. I że tego szczerze nie znoszę:)

      • Maratończykiem nigdy nie byłam, ale trochę biegałam, teraz wracam do sportu, bo ile można szukać wymówek w postaci np. chorego ucha (przez kilka miesięcy). Jak idę biegać to największą walkę toczę nie z ciałem i kondycją, a z głową, takie spojrzenie na sprawę mnie motywuje :) Też nie wiem czy zdążę do lutego, ale w maju to już obowiązkowo się widzimy ;)

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s