Czasem mam takie okresy, że żadne słowo, które pojawia się w mojej głowie lub rysunek, który tworzy się na ekranie, absolutnie jest nie do przyjęcia. Nie robię nic na siłę, zajmuję się wtedy długimi kąpielami w wannie i czytaniem książek. Tak też było i z tym przepisem. Przelałam na ekran chyba z milion wizji fasoli i kasowałam. Siliłam się na zabawne opisy i kasowałam. Aż w końcu jak nic nie działa, to najlepiej odpuścić. Zwłaszcza, że wczoraj pojawiła się wiosna, więc zimowe spinanie się jest karygodne. Właśnie tak. Jadę wydać ostatnie grosze na żółty, wiosenny płaszcz.
Składniki:
- 1 puszka białej fasoli
- 1-2 ząbki czosnku
- 4 łyżki oliwy
- sól
- zimna woda
- świeże zioła, chili
Odcedzić fasolę z zalewy. Zblendować na gładką masę fasolę, czosnek, oliwę i kilka łyżek wody. Doprawić solą. Podawać na świeżym pieczywie ze świeżymi ziołami, chili i oliwą.