Warszawa i spotkanie z belVitą

20131020-DSC_1768Miniony weekend (jak z resztą i ten dwa tygodnie temu) obfitował w moc atrakcji. W piątkowe południe wsiadłam do autobusu, by po pięciu godzinach gapienia się w deszczową drogę, jedzenia lodów i oglądania Breaking Bad z całkiem nieznajomym współpasażerem Maciejem (pozdrawiam!), trafić do Warszawy. Był już mroźny wieczór, a ja marzyłam jedynie o hotelowej pościeli. Dojeżdżając na 21. piętro budynku, w którym owa pościel się czaiła, moim oczom ukazał się najwspanialszy widok stolicy, który towarzyszył mi aż do następnego ranka. Plan zaśnięcia na długie godziny oczywiście upadł, bo po drodze trafiłam jeszcze do Salsa Libre i wędrowałam nocą po mieście, ale już o 9:30 stawiłam się na spotkaniu z belVitą.

20131020-DSC_1771Spotkanie rozpoczęło się zdrowiutkim śniadaniem, podczas którego między jednym a drugim gryzem ciastka czy selera (tak, tak, przekonałam się do selera naciowego, którego tak nie znosiłam), ucinałyśmy sobie miłą pogawędkę o niezbędności śniadania. Po kilku kromkach z twarożkiem i selerem i przepysznymi owocami w zabajone, rozpoczęły się warsztaty fotografii i stylizacji jedzenia. Tu pragnę podziękować stylistce Dominice i fotografowi Piotrowi za pomocne wskazówki, całej ekipie belVity za rewelacyjną organizację oraz wszystkim blogerom za wspaniale spędzony czas.

20131020-DSC_1778

20131020-DSC_1791

20131020-DSC_1790

20131020-DSC_1795

magdamartaZ Martą podczas lunchu z makaronem w ustach. Zdj. Ewa.

Warszawa ugościła mnie najmilej jak tylko potrafiła. Mimo temperatury -1’C w sobotni poranek (przynajmniej tyle pokazywał termometr na Marszałkowskiej). Ze stanu eurofii nie wyprowadził mnie nawet podczas podróży powrotnej pan puszczający irlandzkie kobzy czy ścieżkę dźwiękową z „Ogniem i mieczem” z laptopa, na którym oglądał prezentację z jesiennymi liśćmi :)jesien

Jedna uwaga do wpisu “Warszawa i spotkanie z belVitą

Dodaj komentarz