Prosty i wykorzystujący moje ulubione połączenie jogurtu greckiego i miodu deser. Aż cztery składniki i właściwie zero roboty przy przygotowaniach. Kiedy jadłam ten deser przypomniał mi się wyjazd na Kretę. Mieliśmy okazję wypoczywać w kameralnym hotelu prowadzonym przez grecką rodzinę. Właściwie byliśmy prawie jedynymi gośćmi (wyjazd był poza sezonem) na stołówce i było to niesamowite szczęście, bo mogliśmy zamawiać w kuchni, co dusza zapragnęła. Zdaliśmy się jednak na inwencję gospodarzy, którzy serwowali trzy dania obiadowe, obawiając się, abyśmy nie chodzili głodni. Wracaliśmy do pokoju tocząc się. Jednak to właśnie w tym hoteliku spróbowaliśmy najważniejszych specjałów greckich: prawdziwej fety (nigdzie w Polsce takiej nie znalazłam), jogurtu greckiego, tzatziki, dolmades, mousaki, souvlaki podczas wieczoru grillowego i wiele innych dań, których nie sposób było spamiętać. To były wspaniałe wakacje, wymarzone wręcz. Kreta jest piękna, a ja szczególnie uwielbiam wyspy greckie na letni wypoczynek.
Składniki (na 2 porcje):
- 400 ml jogurtu greckiego
- 4 łyżki płynnego miodu
- 2 garście borówek amerykańskich
- 4 łyżki granoli/musli
Na dno pucharków lub pękatych, niskich szklanek wlać po 200 ml jogurtu greckiego. Jogurt przykryć 2 łyżkami miodu. Posypać borówkami i granolą. Od razu podawać.